Zastanawia mnie tylko jedno: dlaczego nie mam szczęścia do kotów? Mój wcześniejszy pupil, Franuś (przy okazji jak już o nim piszę to dodam też, że był on bratem Puszka) zginął pod kosiarką w dzień, kiedy był pogrzeb takiego jednego pana z mojej ulicy, też o imieniu Franek. Franuś był czarnym kotem, ale ja nie wierzę w pecha tych słodkich futrzaków, więc czemu, ja się pytam CZEMU???
A Pusiu był taki słodki i oddany, tak się do niego przywiązałam. Nie wiem czemu, ale ciągle mam wrażenie, że on jeszcze żyje, że dzisiaj wieczorem jeszcze wróci, zje coś, będzie się łasił i prosił o szynkę, jak zawsze, gdy jest w kuchni. Chciałabym, aby tato się pomylił, że zakopał nie naszego kotka, tylko jakiegoś bardzo podobnego do niego. Chcę, aby Pusiu żył...
Kilka zdjęć Puszka ♥♥♥:
♥♥♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz